piątek, 30 stycznia 2015

Od Inés C.D Jeff'a

Śmiałość basiora wydała mi się nieuprzejma i jakby uprzykszająca mojej osobie. Nie dało się w tym poczuć, żartu rozluźniającego atmosfery, tylko raczej drwinę z jego strony. Może i to tylko moje zakichane zdanie i może tylko mi się wydaje, ale właściewie jest również taka opcja, iż jestem ciut nadwrażliwa na tego typu odzywki. Można powiedziec, że mam uraz do wszystkich osób płci przeciwnej, bez wyjątku.
Po słowach w których usłyszałam jego ironiczne ‘królewno’ coś we mnie zawrzało. Myślałam, że zaraz wykopię basiora z mojego ‘mieszkanka’, jednakże słowo się rzekło i nie kulturalne z mojej strony byłoby wystawienie go na wiatr, a właściwie na deszcz w tym przypadku.
Pierwsze minuty poświęciliśmy na niespokojną wymianę spojrzeniami, a następne na ogrzanie się przy rozpalonym wcześniej ognisku. W końcu zdenerwowana z lekka tą nieprzyjemną ciszą postanowiłam zacząć jakikolwiek temat, aby tylko nie siedzieć z zamkniętymi pyskami.
- Więc… jak długo jesteś członkiem Calme Loup? A tak w ogóle jestem Inés. – uśmiechnęłam się starając nie okazywać zbyt dużego zainteresowania osobą basiora. 

<Jeff? wybacz, że tak późno i krótko, ale brak weny ;;;>

środa, 28 stycznia 2015

Od Shōgaina C.D. Chaos

- Emocje? - uśmiechnąłem się szeroko, nieco może złośliwie. - Co cię napawa takimi emocjami, panienko? Ten wyścig, który właśnie odbyliśmy i który wygrałem czy... - tuż nad moją głową przeleciał fioletowy kryształ. Popatrzyłem z wyrzutem w stronę wadery, ale ona tylko się uśmiechnęła.
- Wygrałeś? Pff, chyba żartujesz! Wlokłeś się jak ślimak, grubasie! - wystawiła mi język.
- Oj, moja panno, chyba mówisz o sobie!
- Musiałeś mnie zagadywać, żeby utrzymać tempo, a i tak przegrałeś, panie mądry.
Nie wiem, czy się wkurzyłem, czy było to bardziej przyjacielskie zagranie, ale skoczyłem na wilczycę i przyszpiliłem ją do ziemi. Nasze pyski były bardzo blisko, niemalże stykaliśmy się nosami. Mierzyła mnie wzrokiem. Zdziwiłem się, bo coś ją bawiło. Żeby więc pokazać jej, że panuję nad sytuacją warknąłem przyjacielsko:
- Leżysz!
- Doprawdy? - na jej pysku zagościł szelmowski uśmiech i chwilę później o moją głowę z hukiem uderzyły szyszki, z pobliskiej sosny. Kiedy deszcz szyszek ustał otworzyłem oczy i zobaczyłem skaczącą na mnie chaos. Nie utrzymałem równowagi i tym razem to ja byłem na ziemi.
- I co powiesz, Shogain? - była z siebie niezwykle zadowolona.
- Niech ci będzie.
- Ha! Mówiłam!
Usłyszałem szelest i popatrzyłem w bok. Zobaczyłem wielkiego jelenia.
- Cicho!- syknąłem.Wyswobodziłem się z jej ucisku i łapą wskazałem w kierunku jelenia. - Co powiesz na taką zdobycz? - uśmiechnąłem się i zacząłem skradać się w kierunku jelenia.

<Chaos?>

Od Maemuki C.D. Browna

- Poważnie? Ale super! - kiedy gad rozwierał swoje duże szczęki, prawdopodobnie próbując się uśmiechnąć, podeszłam do Browna i stanęłam obok. Myślałam, że umknęło to uwadze smoka, ale chyba się myliłam. - A to kto, Brown? - w jednym susie do mnie doskoczył i owinął ogonem. Był bardzo silny jak na swoje rozmiary.
- Eee... Cieszę się, że mogę cię poznać, smoku, ale... nie... mogę... oddychać... - moje żebra były boleśnie ściśnięte, miałam tylko nadzieję, że ich nie połamie. I nie zrobił tego, bo kiedy tylko skończyłam swoją wypowiedź, pętla ze smoczego ciała odwinęła się i w mgnieniu oka spadłam na ziemię. - Ałć...- chyba mogłam się powstrzymać od jęku, bo smok natychmiast spochmurniał.
- Och... przepraszam. Nie chciałem zrobić ci krzywdy.
- Nic nie szkodzi. - uśmiechnęłam się lekko, wstając i otrzepując sierść. Oblicze przybysza momentalnie się rozjaśniło, a jego oczy zaczęły błyszczeć. Znów do mnie podszedł i zaczął bez słowa oglądać z każdej strony.
- Dlaczego tak się jej przyglądasz? - spytała Brown unosząc jedną brew.
- No bo.. Ona jest taka kolorowa i ma długą sierść. - teraz zwrócił się do mnie - Nie przeszkadza ci ona w polowaniu?
- Właściwie to... - nie lubiłam rozpowiadać każdemu o tym, że nie jem mięsa.
- Mae nie poluje, Melchior. - smok zwrócił głowę w jego stronę, jednak cały czas stojąc przy mnie.
- Mae? jak Maemuki?
- Tak. -odparłam uśmiechnięta, lecz gad nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem.
- Kwiecista? Piękne imię! Może dlatego jesteś taka kolorowa!
- Może. - popatrzyłam z rozbawieniem na smoka. Odskoczył ode mnie i od Browna i zaczął się nam przyglądać. Przekrzywił głowę mierząc nas wzrokiem.
- Jesteście uroczy.
- Słucham?! - Ciastek chyba się zakrztusił.
- Och, no słodko wyglądacie razem. Oboje tacy niezwykli... Dobrana z was para. Cieszę się, że mogę poznać tak wspaniałą parę.
- Ale... ale my nie jesteśmy razem. - zarumieniłam się jak burak.

< Brown? ;D Jak coś to jest już 11 opków :D>

wtorek, 27 stycznia 2015

Wielki konkurs zimowy!

                                          Witam wszystkich ciekawskich!
Zapewne zastanawiacie się, cóż to się szykuje. Większość osób już chyba o naszym Calme Loup zapomniała. Ale my, administratorzy się nie poddamy! Szykujemy dla Was wszystkich i każdego z osobna najnowszy pomysł, który powinien przypaść Wam do gustu. Zapewne wszyscy zastanawiają się, co tym razem ogłaszamy, a więc, oto on...


                                       WIELKI KONKURS ZIMOWY!!! 
Czas teraz na coś, czego nikt się nie spodziewał. Myślę, że jeszcze takiego pomysłu nie było. Nie chodzi nam o jakieś banały, questy, czy ilość opowiadań. Jak wiadomo jednak, by wziąć udział w konkursie trzeba być w czymś najlepszym. Musicie udowodnić swoje zaangażowanie, artyzm i pomysł. To wszystko za pomocą zwykłej wiadomości prywatnej na portalu howrse i, jak na blog przystało, opowiadania. Brzmi jak banał, ale taką błahostką wcale nie jest. Konkurs jest podzielony na dwa etapy. Do drugiego dostanie się tylko wybrana ilość wilków, którzy chwycą nas za serca.
                                                              ETAP 1
Na czym ma ów część polegać? Otóż, jak już wspominałam, trzeba tu napisać opowiadanie jak i wiadomość prywatną na howrse. Oczywiście takie zgłoszenia trzeba wysłać do jednego z dostępnych adminów. Jak poznać, że nasz wybraniec jest dostępny? Sprawdzamy jego prezentację, na której u szczytu będzie widnieć napis: dostępny dla konkursu Calme Loup. W pierwszej wiadomości piszemy nasze odczucia co do tego bloga, co on dla nas znaczy. Wcale nie chodzi tu o wylewne łzy, czy też bezmyślne łamacze serc. Szczere uczucia, tego właśnie trzeba! Oczywiście na końcu tej wypowiedzi trzeba podpisać się imieniem swojego wilka. Po drugie: opowiadanie. Ta część powinna być trudniejsza i wymagać pracy na "zwiększonych obrotach". Nie ma tu żadnego tematu, nikt nie ma go dokańczać. W takim opowiadaniu też nie mogą się pojawić wilki z watahy! Dialogi przeprowadzać można tylko z wykreowanymi postaciami. Opowiadania mają mieć jak najciekawszą fabułę, przestrzegać gramatyki oraz ortografii, a także być zgodne z regulaminem. Im ciekawsze opowiadanie, tym większa szansa na wygraną. Opowiadanie ma zawierać przynajmniej 500 słów. Myślę, że taka ilość jest idealna. W zależności od ilości zgłoszeń wybierzemy kilka najlepszych, które przejdą do drugiego etapu. Etap rozpoczyna się 28 stycznia, a kończy 8 lutego.
                                                              ETAP 2
Druga część, czyli ta rozstrzygająca. Tutaj także wybrani członkowie będą musieli się wykazać, pisząc kolejne opowiadanie. Może być to zarówno dokończenie poprzedniego, jak i zupełna nowość, również o odmiennej tematyce. Zasady jednak są takie same jak w części pierwszej. Tym razem podniesiona poprzeczka, bo minimalna ilość słów to 600. Pod koniec konkursu administratorzy wyłonią między sobą zwycięzcę, który otrzyma nagrodę główną, jednakże każdy wilk wygrywa! Etap trwa od 9 lutego do 20 dnia tego samego miesiąca.
                                                          NAGRODY
Czyli uwieńczenie naszego konkursu. Jak już wspomniałam, każdy członek watahy wygrywa. Jednak czas ustalić, o co walczymy.  Wilki, które nie dostaną się do etapu 2 mogą wybrać sobie przedmiot z Wilczego Rynku o wartości do 30 CW'ów. Wilki, które dotrą do etapu 2 mogą wybrać sobie rzecz bez ograniczeń walutowych. Czas teraz na wyczekiwane 1 miejsce! Wilk, który wygra nasz Wielki Konkurs Zimowy otrzyma za swoje trudy i wytrwanie awansowanie na najwyższe stanowisko w swojej dziedzinie! Mam więc nadzieję, że gra jest warta świeczki. Liczę na to, że przyjmiecie nowy projekt ciepło i z dużym zaangażowaniem. Wiem, że umiecie, że chcecie. Zróbmy to więc razem!

                                                                                                                                administrator
                                                                                                                    nacik1111@gmail.com


niedziela, 25 stycznia 2015

Od Noaha C.D. Sad'a

Szczenię kichnęło kilka razy, po czym raz jeszcze zniknęło w głębi nory.
Wyglądało na to, że malec był chory, a w tym wypadku ktoś powinien się nim zająć, i tym kimś zdecydowałem się być ja.
Z głębi nory wilczek odpowiedział cicho na moje słowa.
- Jestem Sad. - po czym ponownie wyjrzał z nory, posyłając mi niepewne i trochę przestraszone spojrzenie przygaśniętych od gorączki oczu. Przyciskał się do ziemi, jakby od tego zależało jego życie. Pewnie. Gdyby to był na przykład Shogain, o którym opowiedziała mi Rav, malec pewnie miałby się czego obawiać.
Z mojej strony nic mu jednak nie groziło. Nie umiałbym nawet porządnie skrzyczeć dziecka...
- Przysięgam, że nie zrobię ci żadnej krzywdy. - obiecałem, mając nadzieję na tyle zdobyć zaufanie Sada, żeby pozwolił sobie pomóc.
Chyba poskutkowało, bo leciutko się rozluźnił.

Sad?

sobota, 24 stycznia 2015

Od Jeff'a CD. Inés

 Kiedy wadera zorientowała się, że moje skrzydło znajduje się nie więcej niż 40 centymetrów nad jej grzbietem rozejrzała się nerwowo. Moje zachowanie widocznie jej nie za bardzo odpowiadało. Po chwili oceniania naszego położenia, odwróciła się w moją stronę z lekko rumianymi policzkami.
- Yhh.. nie trzeba. Nieopodal znajduje się moja jaskinia. Mogę zaproponować pobyt na czas deszczu?
- Czemu nie.. – odpowiedziałem, wpatrując się w krople spływające po źdźbłach trawy. – Masz jakieś konkretne plany co do mojej obecności u Ciebie? – dodałem półżartem, zerkając na nią zadziornie.
- Huh, oczywiście, że nie! – krzyknęła oburzona, po czym odwróciła się, aby zakryć czerwień, która oblała jej, jak dotąd biały, pyszczek.
Starałem się nie zaśmiać, lecz było to silniejsze ode mnie.
- Żar-żartowałem! – wydusiłem z siebie przez śmiech. – Nie śmiałbym tak na poważnie. – powiedziałem już bardziej opanowanym tonem, jednak nie miałem co liczyć na odpowiedź, lub choćby popatrzenie w moją stronę.
"Nie spotkałem jeszcze tak nieśmiałej istoty!" – przeszło mi przez myśl. Wędrowaliśmy w ciszy niecałe pięć minut, po czym wreszcie się odezwała.
- Jesteśmy na miejscu. – rzekła chłodno.
- Więc, na pewno chcesz, żebym wszedł? – zapytałem pokornie, nie chcąc znowu rozdrażnić wadery.
- Jasne, skoro już Cię zaprosiłam.. - zabrzmiało to lekko ironicznie.
- Oj daj spokój, królewno - "Co ja właściwie powiedziałem?" Spojrzała na mnie spode łba – dobrze, już się zamykam.

<Inés? Przepraszam, że tak długo nie pisałam ;_;>

Od Sad'a C.D. Noaha

Nie zdążył przemknąć niezauważony. Obcy wilk dostrzegł Sad'a i nie zignorował go. Drżąc z przerażenia i zimna, skulił się w najgłębszym, najbardziej oddalonym od wejścia końcu. Być może drapieżnik zniechęci się i odejdzie, decydując, że nie ma co się męczyć rozkopując ziemie. Widział łapy zbliżające się do niego, aż w końcu zatrzymały się. Zaraz opadło tam ciało, a pysk zbliżył się do kryjówki.
- Hej. Nie bój się... - powiedział łagodny głos, dodający otuchy, jednak szczenie nie uwierzyło w to. Nie ufało żadnemu wilku, nauczony doświadczeniem, że niektóre to naprawdę podstępne zwierzęta. A może lisy? Nie ważne, ważne, że słowa były takie same i gdy wyszedł i zaczął rozmawiać, ledwie umknął lśniącym zębom. Teraz nie zamierzał popełnić tego błędu, tak więc siedział cicho, jakby chciał przekonać tego dziwnego przybysza, że mu się przewidziało a w tej dziurze nie ma żadnego stworzenia. W końcu jednak ciekawość przezwyciężyła, a po kilku minutach wyłonił się biały pyszczek. Słońce oświetliło większość łba, odbijając się od wielkich, przerażonych, brązowych ślepi. Uszy ulegle przylegały do ciała, które leżało na podłożu. Ukazywał swą uległość, jakby krzyczał "nie krzywdź mnie!".
- Jestem Noah. - Znów rozbrzmiał ten miły głos, który wzbudził szczątkowe zaufanie u Sad'a. I nagle znów się skichał, dość mocno. Nie dość, sam się tego przeraził i ponownie zniknął w mroku, wycofując się. Biedak naprawdę był chory i wyglądał mizernie, choć był to pierwszy dzień choroby. Ospały, słaby, miał ciepły, suchy nos który oznaczał wysoką gorączkę oraz mało wyraziste oczy.
- Jestem Sad - wyszeptał drżącym głosem, by zaraz ponownie się lekko, niepewnie wychylić, ciągle mając pysk jak najbliżej ziemi. Nie chciał, by Noah źle odebrał jego zachowanie! Pewnie, że ten wilk nie uzna małego Sad'a za zagrożenie, ale może uznać, że kiedy wilczysko podrośnie będzie konkurencją, a teraz łatwiej się go pozbyć niż za takie dwa lata. O ile tyle dożyje.

Noah?